Zbombardował Kraków... i został jego bohaterem!
Iwan Koniew w PRL uznawany był za tego, który ocalił Kraków od zniszczeń. Szybkie zdobycie miasta przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku miało być dowodem na sowieckie poświęcenie, podbudowane umiłowaniem polskiej kultury i zabytków. Mit Koniewa, który ocalił gród Kraka rozwijał się. Za „wyzwolenie i ocalenie" dawnej stolicy Polski otrzymał Krzyż Wielki Orderu Wojennego Virtuti Militari, otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Krakowa, a w 1987 roku marszałkowi ZSRS postawiono pomnik. Przez cały okres PRL o sowieckim manewrze, który ocalił miasto uczono w szkole, pisano książki i kręcono filmy. Upadek PRL był jednocześnie upadkiem legendy Koniewa jako obrońcy miejskich zabytków. Pielęgnowana przez dekady kłamliwa opowieść, jakoby dowódca zakazał używania artylerii i lotnictwa w walkach o miasto, ze względu na zabytki, legła w gruzach. W rzeczywistości na miasto spadło prawie dwa tysiące ton bomb, a działania piechoty wspierała artyleria. W wyniku nalotów ucierpiał m.in. Wawel. Jak zapisał w swoim dzienniku Edward Kubalski „W jakimż smutnym stanie Rynek i okolice. Wiele domów zbombardowanych i poniszczonych...". Również to, że Niemcy zaminowali Wawel i inne zabytki, a sowiecki dywersant przeciął „centralny kabel" mający doprowadzić do detonacji i ocalił dziedzictwo narodowe, okazało się kłamstwem, mającym na celu zaskarbienie sobie wdzięczności nie tylko krakowian ale i całego społeczeństwa. Nie było ani takiego kabla, ani ładunków wybuchowych. Po latach sam Jewgienij Bieriezniak, który rzekomo miał zapobiec eksplozjom, przyznał polskim dziennikarzom, że to propagandowe wymysły, lecz w Rosji nadal uznawane są za prawdę. 9 stycznia 1991 roku monument Iwana Koniewa w Krakowie został zdemontowany. Źródło: fb IPN